16 paź 2013

GUY DEBORD - SPOŁECZEŃSTWO SPEKTAKLU (1967)

VII. Zagospodarowanie terytorium



I kto zdobędzie miasto nawykłe do wolności, a nie zburzy go, niechaj się strzeże, aby sam przez nie zniszczony nie byt, ponieważ imię wolności służy za pokrywkę powstania, a pamięci starodawnych urządzeń nie zaćmią ani dobrodziejstwa, ani długość czasu. Jakie by kolwiek środki przedsiębrano, o ile tylko mieszkańcy nie ulegną rozbiciu i rozproszeniu, starodawne imię i starodawne urządzenia zawsze wypłyną na wierzch.
                                                                                                                                                           Niccolo Machiavelli, Książę

    Kapitalistyczna produkcja zjednoczyła przestrzeń, która nie jest już ograniczona przez społeczeństwa znajdujące się na zewnątrz niej. Zjednoczenie to jest równocześnie ekstensyw­nym i intensywnym procesem banalizacji. Nagromadze­nie towarów produkowanych seryjnie dla abstrakcyjnej prze­strzeni rynku, które powinno przełamać wszystkie bariery legalne i regionalne oraz wszystkie średniowieczne ogranicze­nia cechowe, które utrzymywały jakość produkcji rzemieśl­niczej, powinno również załamać autonomię i jakość miejsc. Ta potęga ujednolicenia jest ciężką artylerią, która zburzyła wszystkie chińskie mury.



    Po to, żeby coraz bardziej utożsamiać się ze sobą, żeby jak najbardziej przybliżyć się do nieruchomej monotonii, wolna przestrzeń towaru jest od tej pory w każdym momen­cie modyfikowana i odbudowywana.

    Społeczeństwo, które obala dystans geograficzny, wpro­wadza dystans wewnątrz siebie, w postaci spektakularnego roz­dzielenia. Podprodukt cyrkulacji towarów, którym jest cyrkulacja ludzka uznana za konsumpcję, czyli turystyka, sprowadza się w istocie do przyjemności zwiedzania tego, co stało się banal­ne. Ekonomiczna organizacja zwiedzania różnych miejsc jest sama przez się gwarancją ich równowartości. Ta sama modernizacja, która odebrała podróży czas, odebrała jej rów­nież
realność przestrzeni.

    Społeczeństwo, modelując całe swe otoczenie, wytwo­rzyło specjalną technikę wypracowywania konkretnej bazy dla całości tych przedsięwzięć: swoje terytorium. Urbanistyka jest owym wzięciem w posiadanie naturalnego ludzkiego otocze­nia przez kapitalizm, którego logika rozwoju polega na abso­lutnej dominacji, i który zatem może i musi odtworzyć teraz całość przestrzeni jako swą własną dekorację.

    Kapitalistyczna potrzeba, zaspokojona w urbanistyce przez zamrożenie życia, może się wyrazić - używając terminologii Heglowskiej - jako absolutna przewaga „pokojowej koegzy­stencji w przestrzeni” nad „niespokojnym stawaniem się w na­stępstwie czasu”.

    Jeżeli wszystkie siły techniczne ekonomii kapitalistycznej mają być rozumiane jako siły sprawcze rozdzielenia, w wypad­ku urbanistyki mamy do czynienia z wyposażeniem ich bazy ogólnej, z obróbką gruntu, który odpowiada ich rozwojowi; z samą techniką rozdzielenia. Urbanistyka jest nowoczesnym spełnieniem nieustannego przedsięwzięcia, którym jest utrzymanie władzy klasowej; jest utrwaleniem atomizacji pracowników, których miejskie warunki produkcji niebezpiecznie zgromadziły. Nieustan­na walka, którą trzeba było prowadzić przeciw wszystkim moż­liwym aspektom tego spotkania, znajduje w urbanistyce swój uprzywilejowany teren. Wysiłki wszelkiej zainstalowanej wła­dzy, poczynając od doświadczeń Wielkiej Rewolucji Francu­skiej, zmierzające do utrzymania coraz większego porządku na ulicy, doprowadzą w końcu do unicestwienia ulicy. „W połą­czeniu ze środkami masowej komunikacji o dalekim zasięgu odosobnienie ludności okazało się dużo skuteczniejszym środ­kiem kontroli” - stwierdza Lewis Mumford w książce Miasto poprzez historię, opisując „świat, odtąd jednokierunkowy”. Ale ogólny kierunek ku odosobnieniu, który jest rzeczywistością urbanistyki, musi również zawierać kontrolowaną integrację pracowników według możliwych do zaplanowania potrzeb produkcji i konsumpcji. Zintegrowanie z systemem pozwoli odzyskać odosobnione jednostki jako jednostki razem od­osobnione: fabryki jako domy kultury, miasteczka waka­cyjne jako „wielkie zbiorowiska” są specjalnie organizowane dla celów tej pseudowspólnoty, która towarzyszy odosobnio­nej jednostce również w komórce rodzinnej: rozpo­wszechnione wykorzystanie odbiorników spektakularnego prze­kazu sprawia, że odosobnienie jest zaludnione dominującymi obrazami - obrazami, które tylko w tym odosobnieniu osiąga­ją całkowitą potęgę.



     Po raz pierwszy nowa architektura, która we wszystkich poprzednich epokach służyła zadowoleniu klas panujących, jest bezpośrednio przeznaczona dla biednych. Ubóstwo for­malne na równi z gigantycznym rozprzestrzenieniem tego nowego doświadczenia mieszkaniowego wynika z ich ma­sowego charakteru, który jest zawarty zarówno w ich prze­znaczeniu, jak w nowoczesnych warunkach konstrukcji. Au­torytarna decyzja, która abstrakcyjnie zagospodarowuje terytorium, czyniąc z niego terytorium abstrakcji, jest oczywi­ście w centrum owych nowoczesnych warunków konstrukcji. Ta sama architektura pojawia się wszędzie tam, gdzie rozpo­czyna się uprzemysłowienie kraju dotychczas zacofanego, jako przestrzeń odpowiadającą nowemu sposobowi społecznej eg­zystencji, którą należy tu zaszczepić. Równie wyraźnie jak w kwestiach uzbrojenia termojądrowego lub przyrostu natu­ralnego - który osiągnął już możliwość manipulacji dziedzicz­nością - przekroczony próg wzrostu materialnej władzy społe­czeństwa oraz opóźnianie świadomego opanowania tej władzy są wystawione na pokaz w urbanistyce. Obecny moment jest już momentem samozniszczenia śro­dowiska miejskiego. Rozproszenie miast po terytorium kraju pokrytym „bezkształtnymi skupiskami miejskich odpadków” (Lewis Mumford) zostaje natychmiast poddane wymogom kon­sumpcji. Dyktatura samochodu, czołowego produktu pierw­szej fazy towarowej obfitości, wpisała się w teren, nad którym zapanowała autostrada, przemieszczając dawne centra i po­wodując coraz dalej idące rozproszenie. Równocześnie elementy niedokończonej reorganizacji miejskiej tkanki polaryzują się tymczasowo wokół „fabryk dystrybucji”, którymi są gigantyczne supermarkety wzniesione w ogołoconej przestrzeni na co­kołach parkingów; i te świątynie pospiesznej konsumpcji umykają w ruchu odśrodkowym, który je spycha w miarę tego, jak z kolei same stają się one drugorzędnymi i przeciążonymi centrami, ponieważ spowodowały częściową zmianę aglome­racji. Ale techniczna organizacja konsumpcji jest tylko pierw­szym planem ogólnego rozkładu, który doprowadził miasto do konsumpcji samego siebie.

     Historia ekonomiczna, która rozwijała się wyłącznie wo­kół przeciwstawienia miasto-wieś, osiągnęła stadium sukcesu, który za jednym zamachem unieważnił oba te terminy. Obec­ny paraliż totalnego rozwoju historycznego, na rzecz wy­łącznego dążenia do niezależnego ruchu ekonomii nie czyni z momentu zniknięcia zarówno miasta, jak wsi okazji do prze­zwyciężenia ich rozdzielenia, ale prowadzi je do równo­czesnego upadku. Wzajemne zużycie wsi i miasta - wytwór osłabienia ruchu historycznego, poprzez który istniejąca rze­czywistość miejska powinna być przezwyciężona - objawia się w eklektycznej mieszance jej zdekomponowanych elementów, która pokrywa strefy najbardziej uprzemysłowione.

    Historia powszechna urodziła się w miastach, i stała się dorosła w momencie decydującego zwycięstwa miasta nad wsią. Za jedną z największych rewolucyjnych zasług burżuazji Marks uważa fakt, że „poddała ona wieś miastu”, którego powie­trze emancypuje. Ale jeśli historia miasta jest historią wolności, to jest ona również historią tyranii administracji państwowej, która kontroluje wieś i samo miasto. Miasto mogło być dla historycznej wolności jedynie terenem walki, lecz nie obszarem jej posiadania. Miasto jest środowiskiem hi­storii, ponieważ skupia zarazem władzę społeczną, umożli­wiającą historyczne przedsięwzięcie, i świadomość przeszłości. Obecna tendencja do likwidacji miasta wyraża jedynie w inny sposób opóźnienie w opanowaniu ekonomii przez historyczną świadomość oraz jednoczenie się społeczeństwa odzyskującego władzę, która się od niego odłączyła.
    „Wieś ukazuje właśnie przypadek przeciwny: odosobnie­nia i rozdzielenia” (Ideologia niemiecka). Urbanistyka, niszcząc miasta, rekonstruuje pseudowieś, w której zatraciły się zarów­no naturalne stosunki dawnej wsi, jak bezpośrednie i bezpo­średnio podane w wątpliwość stosunki społeczne miasta hi­storycznego. Jest to sztuczne chłopstwo, nowo wykreowane przez warunki mieszkaniowe i spektakularną kontrolę na obec­nych „terenach zagospodarowanych”. Rozproszenie w terenie i ograniczona mentalność, które zawsze przeszkadzały chło­pom w podjęciu niezależnej akcji i w utwierdzeniu się jako twórcza siła historyczna, stają się na nowo ich cechą charakte­rystyczną jako producentów: dynamika świata, który sami wytwarzają, jest poza ich zasięgiem w tym samym stopniu, co naturalny rytm pracy w społeczeństwach rolniczych. Ale skoro to chłopstwo, które było niezachwianą podstawą „wschod­niego despotyzmu” i którego samo rozdrobnienie prowoko­wało biurokratyczną centralizację, pojawia się na nowo jako wytwór warunków powodujących rozrastanie się nowoczes­nej biurokracji państwowej, jego apatia musi być teraz historycznie wytwarzana i podtrzymywana; natural­na ignorancja ustąpiła miejsca zorganizowanemu spektaklowi błędu. „Nowe miasta” technologicznego pseudochłopstwa z ca­łą oczywistością wpisują się w teren zerwania z czasem histo­rycznym, na którym zostały zbudowane. Ich dewizą może być: „Tutaj nigdy nic się nie zdarzy, i nic się tu nigdy nie zdarzył o”. Jest tak dlatego, że historia, którą trzeba wy­zwolić, w miastach nie została jeszcze wyzwolona i że siły nie­obecności historii zaczynają komponować własny, je­dyny w swoim rodzaju pejzaż.
 
    Historia, która zagraża temu odchodzącemu światu jest również siłą, która może podporządkować przestrzeń przeży­wanemu czasowi. Rewolucja proletariacka jest ową krytyką ludzkiej geografii, poprzez którą jednostki i wspólno­ty mają konstruować krajobrazy i zdarzenia obejmujące w po­siadanie nie tylko ich pracę, ale i całą ich historię. W tej rucho­mej przestrzeni gry i w swobodnie wybranych wariantach jej reguł może się odnaleźć autonomia miejsca, która nie oznacza niewolniczego przywiązania do ziemi, i w ten sposób wpro­wadzić rzeczywistość podróży oraz życia rozumianego jako podróż i odnajdującego w niej cały swój sens. 

    Najbardziej rewolucyjna idea na temat urbanistyki nie jest urbanistyczna, technologiczna lub estetyczna. Jest to decyzja całkowitego przetworzenia terytorium według potrzeb władzy Rad robotniczych, według antypaństwowej dykta­tury proletariatu oraz wykonawczego dialogu. I władza Rad, która może stać się rzeczywista jedynie poprzez zmianę całości istniejących warunków - nie będzie mogła sobie wyznaczyć naj­mniejszego nawet zadania, o ile chce być uznana i uznać samą siebie w swoim świecie.




źródło: Guy Debord, Społeczeństwo spektaklu, tłum. Anka Ptaszkowska przy współpracy Leszka Brogowskiego, wyd. słowo/obraz terytoria

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz